Jestem za blisko, żeby Wam się śnic...

1.02.2011

Oliwki i urojenia.

Rzuciłeś dziś siaty na stół. Ja skulona, ubabrana w codzienne poczucie winy oglądałam telekspres. Rzuciłeś wdzięczne 'dlaczego nie rozpakowałaś siatek'... ja na to eee yyyy no bo myślałam, że będziesz jadł to co przyniosłeś. Dodałam nonszalanckie i asertywne 'przepraszam'. Ty na to  dobrodusznie 'nie ma za co'. Poczucie winy wzrosło więc zajęłam się chowaniem łupów które własnoręcznie ustrzeliłeś u Piotra i Pawła. Pośród serów i kabanosów widzę oliwki. Dorodne, z pestkami, takie których nie tykasz. Ośmielam się odezwać 'oooo dobre takie, z pestkami' a Ty na to ' kupiłem bo Ty takie lubisz'. I nie wiem czy 'Ty' było z dużej czy z małej. Uchwyciłam się tego i trzymałam przez kila godzin. Potraktowałam jak małe, osobiste święto. I nie wiem czy Ci się pomyliło czy wyrwało...ja miałam poczucie czasocoflaności. Teraz kiedy patrzę na Ciebie przez szparę uchylonych drzwi, piszesz do niej smsa. A czas się ze mnie nabija. On nigdy się nie cofa.
P.S.1 Zdjęcie Kini jutro, obiecuję.
P.S.2 Jesteś męcząca ale dobrze że jesteś
P.S.3 Byś może musisz mnie uratować.

2 komentarze:

  1. Wrzucasz coś do koszyka, nie przyglądając się etykiecie, a potem musisz szyć, żeby nie wyszło, że w sklepie owszem byłeś, ale twoje myśli... były zupełnie gdzie indziej

    OdpowiedzUsuń